poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Rozdział 1

Drugie ff: http://palac-za-soba-mosty.blogspot.com

Za wszystkie błędy przepraszam!
Przeczytaj notkę pod spodem. Proszę...


Me:
Nie zgadniesz, co się stało!

Jai:
Co takiego?

Me: 
Rodzice zgodzili się na mieszkanie!!!!


Jai:
To super!!! Słuchaj nie mogę za dużo gadać...


Me:

Okej, rozumiem. Przyjedziesz jutro po mnie?

Jai:
Jasne, że tak

Me:

A więc dobranoc...

Jai:
Dobranoc, kochanie

Po przeczytaniu tej wiadomości zablokowałam telefon i podeszłam do szafy, aby wyciągnąć piżamę oraz świeżą bieliznę. Następnie skierowałam się do łazienki. Na początku zmyłam makijaż, potem rozebrałam się i weszłam pod prysznic puszczając przy okazji letnią wodę. Po kilku minutach relaksu, wyszłam i wytarłam się puchowym ręcznikiem. Ubrałam się w przygotowane wcześniej ubrania i opuściłam łazienkę.
~*~

Otworzyłam leniwie powieki, słysząc irytującą melodie z mojego telefonu. Złapałam za urządzenie, które znajdowało się na stoliku nocnym i je wyłączyłam. Przeciągnęłam się leniwie, a następnie wstałam na równe nogi. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni. Zauważyłam na blacie herbatę oraz kanapki, które zapewne zrobiła mama. Usiadłam na stołku barowym i zajęłam się pochłanianiem śniadania. Spojrzałam na zegarek w kuchni, który pokazywał godzinę 7:11.
Szybkim krokiem ruszyłam do swojego pokoju. Weszłam do swojej łazienki i uczesałam włosy oraz umyłam zęby,a następnie zrobiłam makijaż. Po tym ruszyłam do szafy i ubrałam czarną bluzkę z wyciętymi bokami oraz jakimiś napisami, a do tego dołączyłam ciemne jeansowe spodenki z ćwiekami. Spakowałam jeszcze na szybko najpotrzebniejsze książki do szkoły. Nagle usłyszałam dobrze znaną mi piosenkę. Podeszłam do łóżka, aby odebrać połączenie. Niestety nie zdążyłam odebrać. Okazało się, że dzwonił do mnie Jai, dlatego podeszłam do okna, aby zobaczyć czy już przyjechał. Moje przypuszczenie się potwierdziły. Szybko zabrałam torbę i zeszłam na dół. Założyłam czarne vansy i włączyłam alarm oraz na końcu zamknęłam drzwi. Skierowałam się do czarnego samochodu mojego chłopaka i otworzyłam drzwi od strony pasażera. 
- Cześć - Przywitałam się i pocałowałam go w policzek
- Hej - Powiedział i odpalił silnik. Wkrótce wyjechaliśmy spod mojego domu, prosto do szkoły. - Wyjdziesz dziś? 
- Wieczorem powinnam być wolna. - Odpowiedziałam a Jai poruszył głową na "tak" - Wszystko w porządku?
- Tak, czemu pytasz?
- Wydajesz się być inny. Pokłóciłeś się z Lukiem albo Beau? A może Danielem albo Jamsem?
- Wszystko jest okey, naprawdę - Zapewnił, a ja tylko w odpowiedzi wzruszyłam ramionami.
W końcu dojechaliśmy na szkolny parking. Wyszłam z auta w tym samym czasie co Brooks. Zamknął samochód i dołączył do mnie. Złapał mnie za rękę i weszliśmy do budynku. Niespodziewanie podbiegła do nas Sophie - moja przyjaciółka. Sophie to piękna, wysoka brunetka o zielonych oczach. Znamy się od wielu lat i zawsze możemy na sobie polegać. 
- Melanie, potrzebuje twojej pomocy! 
- Dobra to ja nie będę wam przeszkadzał i już pójdę. - Powiedział Jai i pocałował mnie w policzek na pożegnanie, a następnie udał się do grupki znajomych.
- A więc o co chodzi Sophie? 
- Chodzi oto, że dziś tak jakby mam randkę i czy mogłabyś mi pożyczyć tą sukienkę co kiedyś mi pokazywałaś? - Zapytała błagalnym głosem.
- Jasne, że ci pożyczę, ale najpierw powiedz z kim ta randka.
- Matt mnie zaprosił - Pisnęła ze szczęścia i mnie mocno przytuliła.
- A kiedy ona jest? 
- Dzisiaj o 20:30 - Odpowiedziała radośnie i zaczęła klaskać z ekscytacji.
- To jeśli chcesz możemy pójść razem do mnie po szkole i dam ci od razu tą sukienkę, bo później muszę iść i kupić jakiś prezent, bo w końcu za niedługo rocznica.
- Spoko, a teraz chodźmy pod salę. - Powiedziała Sophie. 
Udałyśmy się do sali, gdzie właśnie za kilka minut miałyśmy mieć matematykę. Wkrótce potem zadzwonił dzwonek na lekcje i po chwili zjawiła się także nasza nauczycielka. Zajęłam miejsce obok Sophie. Lekcje zleciały szybko. Przerwy spędzałam na rozmawianiu, albo z Sophie, albo z Jaiem. Kiedy zadzwonił dzwonek na siódmą lekcję byłam już wolna i mogłam iść do domu. Spakowałam wszystkie rzeczy do torby i poczekałam, aż to samo zrobi moja przyjaciółka. Razem opuściłyśmy budynek i skierowałyśmy się do mojego domu. Niestety, ale Brooks kończy lekcje później od nas, dlatego musimy iść na nogach, ale nie przeszkadza mi to bardzo, ponieważ czasami przyda się taki spacer. Całą drogę rozmawiałyśmy oraz żartowałyśmy. Dobrze jest mieć kogoś bliskiego z kim możesz pogadać. Czasami krótka rozmowa może naprawdę wiele pomóc. Gdy byłyśmy pod drzwiami, energicznie przekręciłam kluczyk. Weszłam jako pierwsza i od razu wyłączyłam alarm. Kazałam przyjaciółce iść do mojego pokoju, podczas gdy ja, dam nam coś do picia. Po około trzech minutach, ruszyłam na górę do mojej sypialni, gdzie zobaczyłam brunetkę przeglądającą coś w telefonie. Podałam jej szklankę zimnego napoju, na co usłyszałam ciche "dziękuję".
- Okej, a więc jesteś pewna, że chcesz akurat tą sukienkę? - Zapytałam opierając się o szafę.
- Oczywiście! Ona jest najpiękniejszą sukienką jaką kiedykolwiek w życiu widziałam!
Westchnęłam i zaczęłam swoje poszukiwania. Po kilku minutach w końcu znalazłam upragnioną sukienkę Sophie. Koronkowa, rozkloszowana sukienka z odkrytymi plecami. Nie miałam okazji, aby w niej chodzić. A jak już takowa była to ubierałam inną. Byłam w niej kilka razy, aż pewnego razu rzuciłam ją na dno szafy i kompletnie o niej zapomniałam.
- Dziękuje Ci! Jesteś kochana - Podbiegła i mocno mnie przytuliła, co także odwzajemniłam. - Pomogłaś mi, więc teraz ja mogę pomóc tobie.
- Ale w czym? - Zapytałam zdziwiona
- W wyborze nowego domu, głuptasie.
- Ach... no tak - Palnęłam się w głowę w myślach z powodu tego, że od razu się nie domyśliłam. - Przeglądałam już parę - Powiedziałam i chwyciłam iPad'a, który był na stoliku. Włączyłam go i pokazałam przyjaciółce interesujące oferty kupna niewielkich, ale także ślicznych domów.
- O! Ten - Wskazała palcem na biały niewielki dom* - Piękny dom, śliczna okolica, a także znakomita oferta. 
- W sumie masz rację. I tak od początku byłam za nim, ale wolałam się jeszcze bardziej zastanowić. - Odrzekłam z uśmiechem na twarzy. - Nie, że cię wyrzucam, ale czy nie powinnaś szykować się na randkę?
- Faktycznie! - Pośpiesznie wstała i przytuliła mnie- Życz mi powodzenia! I jeszcze raz dzięki za sukienkę! - Powiedziała na pożegnanie i szybko wyszła z domu, zostawiając mnie samą. 
Postanowiłam posprzątać te wszystkie ubrania, które wyrzuciłam z szafy, podczas poszukiwań kreacji na spotkanie Sophie. Po ogarnięciu tego wszystkiego, wygląd oraz stan pokoju był już znośny. Gdy przez przepadek strąciłam zegarek z sową zauważyłam, iż jest godzina 15:56 .Nagle przypomniałam sobie, że miałam iść kupić prezent. Zabrałam najpotrzebniejsze rzeczy czyli: telefon, klucze i portfel, i następnie pośpiesznie wyszłam z domu, uprzednio go zamykając. Przez przypadek wpadłam na kogoś. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam moją mamę.
- Gdzie się tak śpieszysz córciu? - Spytała mama, która podała mi rękę.
- Muszę iść kupić prezent - Oznajmiłam - Podwieziesz mnie? 
- No dobrze...
Po chwili znajdowałyśmy się w samochodzie. Jechaliśmy kilka minut co jakiś czas rozmawiając na różne tematy.
- Kochanie czy ty naprawdę chcesz mieszkać sama?
- Tak, ale będę was często odwiedzać. Przysięgam 
- Upatrzyłaś już sobie jakieś mieszkanie? 
- Tak - Odpowiedziałam i gdy zorientowałam się, że jesteśmy już na parkingu, wysiadłam z samochodu. - Pa mamuś - Dodałam na pożegnanie.
Weszłam do sklepu i zaczęłam rozglądać się za idealnym prezentem dla Jai'a.

~2 godziny później~

Wybranie czegoś co spodoba się Brooks'owi chyba graniczy z cudem, ponieważ zawsze udaje, że się cieszy z tego co dostał, ale potem kładzie to, gdzieś w pokoju i tak to siedzi. Usłyszałam melodię dobiegającą z mojego telefonu, dlatego wyjęłam go z kieszeni spodenek i odebrałam połączenie. 
- Cześć kochanie - Powiedział Brooks
- Cześć, kiedy przyjdziesz?
- Właśnie już wchodzę na twoją posesję - Odpowiedział, a ja momentalnie wstałam i wyjrzałam przez okno. 
- Otworzysz? 
- Już za chwilkę, zaraz zejdę na dół - Oznajmiłam i natychmiast się rozłączyłam. 
Niedawno wróciłam ze sklepu i nie miałam czasu, aby schować gdzieś prezent. Otworzyłam szafę, jednak w niej było zbyt dużo rzeczy, aby to ukryć. Niespodziewanie drzwi zaczęły powoli się otwierać. Podbiegłam do nich i je zamknęłam. 
- Melanie, co jest? Czemu mnie nie chcesz wpuścić?
- B-Bo... ja ymm... Przebieram się! Tak! Przebieram się, więc z łaski z swojej poczekaj, aż się przebiorę! 
- Ja pierdole przecież jestem twoim chłopakiem i możesz się przy mnie przebrać. Nie raz to robiłaś. - Powiedział i chwycił za klamkę. W ostatniej chwili wpadłam na genialny pomysł. Podbiegłam do szafy i wywaliłam większość ciuchów na prezent. 
- Szybko się przebrałaś... - Powiedział, mierząc mnie od góry do dołu, a po chwili dodał - Ale kurwa masz tu syf...
- Znalazł się Król czystości - Powiedziałam z sarkazmem.
- Ale twój król - Odrzekł z cwanym uśmieszkiem. 
Podeszłam do niego i wtuliłam się w niego. 
- Idziemy dziś na plaże. - Oznajmił - Znajomi zorganizowali ognisko. Pogadamy, pośmiejemy się. Będzie fajnie. 
- A więc chodźmy - Wypowiadając te słowa, pociągnęłam Jai'a za rękę w stronę salonu, gdzie była moja mama - Mamo wychodzimy, nie wiem kiedy wrócę. - Zadeklarowałam i skierowaliśmy się w stronę drzwi. Wyszliśmy i udaliśmy się w stronę plaży. Podczas drogi trzymaliśmy się za ręce. Kochałam kiedy tak szliśmy. Niby taki mały gest, a może przynieś tyle radości. Obserwowaliśmy ludzi starszych jak i zarazem młodych. Starzy spacerowali z wnukami, opowiadając jak to było w dawnych czasach lub po prostu siedzieli na ławce czytając prasę. Natomiast młodzi cieszyli się z życia. Szaleli, gonili się lub lali wodą, co na pewno przynosiło rozkosz w tak upalny dzień. 
- Kocham cię Melanie - Powiedział niespodziewanie Jai.
- Też cię kocham Jai.
- Jak wyobrażasz sobie przyszłość? - Spytał
- W sumie jeszcze nie wiem. Na pewno chciałabym mieć dwójkę dzieci, piękny dom. Wiesz takie rutynowe. 
- Na pewno kiedyś się spełni. 
Uśmiechnęłam się na te słowa. W głowie wyobrażałam sobie jak wyglądałaby nasza rodzina. Piękna, słoneczna pogoda. Ja, Jai oraz nasze dzieci. Starsza dziewczynka - Hope oraz młodszy o rok chłopczyk - Ashton. Zawsze chciałam dać takie imiona dzieciom, ponieważ według mnie są cudowne. Chodzilibyśmy na spacery po plaży. Wyjeżdżali na cudowne wakacje za granice, aby zwiedzać świat. Na razie muszę się skupić na zdaniu tej przeklętej matury oraz pójściem na studia. Rozmyślanie przerwał mi mój chłopak. 
- Jesteśmy - Zadeklarował.
- Nareszcie jesteście! - Krzyknął chłopak o imieniu Cameron.
- Siadajcie - Powiedział Shawn.
Shawn to chłopak mierzący około 175 cm wzrostu. Ma brązowe włosy postawione do góry, piękne zielony oczy oraz ciemną karnację. Jest bardzo miły, ale jak już wypije to co innego. Cameron to jego młodszy brat. Jest on troszeczkę niższy od Shawn'a. Jego włosy są kręcone w przeciwieństwie do brata. Ogółem to są bardzo podobni. 
- Pomożecie nam?
- Jasne - Odpowiedziałam - Co mam robić?
- Idź do samochodu i wyciągnij z bagażnika piwo.
- Pomogę ci - Oznajmił Jai
- Twoja księżniczka da sobie radę. Chodź tu mi pomóc Brooks - Zawołał Cameron, który kombinował coś z ogniskiem.
Po chwili w moją stronę zostały rzucone kluczyki od samochodu. Udałam się stronę samochodu Shawn'a. Kiedy dotarłam tam, otworzyłam bagażnik i moim oczom ukazało się kilka butelek alkoholu. Wzięłam je i z lekkim trudem zamknęłam bagażnik. Z każdym krokiem do moich uszu dostawały się różne śmiechy. Męskie i damskie. W końcu doszłam do celu i zauważyłam, że przyszło więcej osób. Osób, których nie znałam. Obok Jai'a siedziała jakaś brunetka, która zawzięcie z nim rozmawiała. Położyłam piwa obok Camerona i poszłam zająć swoje miejsce.
- Sorry, ale ja tu siedziałam, więc z łaski swojej rusz się - Nakazałam dziewczynie, a ona jedynie zmierzyła mnie wzrokiem i zignorowała. 
- Czy ja kurwa mówię po Chińsku?!
Wywróciła tylko oczami i ustąpiła mi miejsca. 
- Dobra czas się napić - Powiedział nieznajomy. Po chwili każdy w ręku miał piwo. 
Atmosfera robiła się coraz ciekawsza. Gadaliśmy na tematy, które nawet nie miały sensu. Gdy minęło półtorej godziny, Shawn i jego brat zaczęli się wygłupiać. Wkrótce każdy był już pijany. 

Od Autorki:

Ja wiem, ja wiem, że rozdział do dupy, ale serio nie miałam pomysłu jak zacząć. Milion razy zmieniałam zdanie, bo mi coś nie pasowało. Ehh... jestem trudnym człowiekiem. Tak czy siak myślę, że koniec jakoś tam ratuje ten rozdział. Akcja już powoli nabiera tęmpa i postaram się, aby rozdział 2 był lepszy. Tak, że nie zniechęćcie się do tego ff przez to, że rozdział mi nie wyszedł.



3 komentarze:

Szablon by
InginiaXoXo