sobota, 17 października 2015

Rozdział 4 część I

2 komentarze:
Małe, przeźroczyste kropelki spływały po moich policzkach. Błagałam, łkałam, tłumaczyłam, jednak on nie chciał tego słuchać. Określił mnie kilkoma pięknymi epitetami i kazał się wynosić. Tak więc odeszłam. Błąkałam się bez celu w rozmazanym makijażu i czerwonej twarzy. Do domu wróciłam bardzo późno. Kiedy tylko weszłam do domu, zostałam przywitana przez moją rodzicielkę. Widząc mnie szybko minęła jej złość i zastąpiła troska oraz strach. Wypytywała, jednak ja nie chciałam rozmawiać i udałam się do pokoju. Zaczęłam krzyczeć w poduszkę, a potem mocno się w nią wtulałam i wylewałam łzy. Wkrótce po tym zasnęłam.

Szłam po słonecznej plaży. Sukienka, którą miałam na sobie rozwiewała się na wszystkie strony pod przymusem wiatru. Delektowałam się zapachem bryzy morskiej i wsłuchiwałam w odgłosy fal. Piasek przesypywał się po moich bosych stopach, co mnie łaskotało i dawało ukojenie. Na wprost mnie widziałam uśmiechnięte twarze starszych jak i młodych osób. Dostrzegłam jeszcze jedną wyjątkową twarz. Jai stał kilka metrów ode mnie z rozłożonymi rękoma. Zaczęłam biec, aż w końcu znalazłam się w silnych ramionach bruneta. Jai wziął moje włosy i ogarnął je za ucho szepcząc:
- Jesteś zwykłą dziwką. Zapomnij o mnie... Nie jesteś mnie warta.

Dzwoniący telefon wydostał mnie z objęć tego okropnego koszmaru. Odebrałam telefon nie patrząc kto się cały czas do mnie dobija. 
- Halo?
- Nareszcie! Ile można spać? - Krzyknęła zirytowana Sophie.
- Byłam zmęczona.
- Yhym... Twoja mama mi wszystko powiedziała. Mam przyjechać?
- Jeśli możesz.
- Zaraz będę. Masz mapę?
- Po co ci mapa? - Spytałam zdziwiona.
- Musimy ustalić, gdzie zakopiemy tego skurwiela. - Sprostowała i po chwili rozłączyła się. 
Wywróciłam oczami na wypowiedź przyjaciółki i włączyłam wi-fi, aby przeglądnąć twittera i facebooka. Niestety, ale okazało się to złym pomysłem, gdyż oby dwa portale huczały od rozpadu idealnego związku Melanie i Jai'a. Większość ludzi, których lubiałam i uważałam za przyjaciół, teraz obgadują mnie za plecami. A to wszystko przez to, że nie mają nic lepszego do roboty i ich życie jest tak nudne, że muszą obrabiać mi dupę. Zablokowałam telefon i położyłam go na łóżku. Wstałam i udałam się do łazienki. Widząc siebie w lustrze myślałam, że przyszła po mnie śmierć, lecz później zdałam sobie sprawę, że to ja. Zaczęłam od zmywania makijażu, a skończyłam na włosach. Doprowadzona do znośnego stanu poszłam otworzyć Sophie, która molestowała mój dzwonek od około minuty.
- Hej Mel. - Powiedziała Sophie zarzucając mi się na szyję. 
- Hej. - Odwzajemniłam uścisk. 
Wpuściłam brunetkę do środka i zamknęłam drzwi. Skierowałam się do kuchni i nalałam do dwóch szklanek pomarańczowego soku. Ruszyłam z nimi do mojego pokoju. Jedną dałam przyjaciółce, a drugą postawiłam na stoliku nocnym. Whitman złapała mnie za rękę, a ja przerażonym wzrokiem spojrzałam na nią. 
- Melanie, czy ty dalej go kochasz? - Spytała Sophie.
Pokiwałam głową na tak.
- Popełniasz wielki błąd. - Powiedziała i pokazała mi zdjęcie przedstawiające Jai'a i jedną z sukowatych dziewczyn w szkole. Czule się całowali. - On już znalazł sobie inną. Ty też powinnaś znaleźć sobie kogoś innego. Przestań sobie zawracać głowę tym śmieciem! - Krzyknęła. Idziesz dzisiaj ze mną na imprezę i masz się świetnie bawić jasne?!
- Nie mam ochoty. - Odparłam.
- W dupie mam to, że nie masz ochoty! Idziemy i już! 

Od Autorki: 

Hej wszystkim!

Tak wiem, że nie było rozdziału przez ponad miesiąc, ale nie miałam weny, ani chęci na pisanie czegokolwiek, a pisanie czegoś na przymus jest do dupy, jednak teraz wena oraz chęć mi wróciła, więc mogę wznowić pisanie.
Do następnego ;) 
Szablon by
InginiaXoXo