piątek, 14 sierpnia 2015

Rozdział 2


Alkohol w naszym organizmie dodawał nam odwagi. W pewnym momencie opuściliśmy plaże i udaliśmy się na jedną z bogatych dzielnic. Shawn i Cameron byli najbardziej upici przez co cały czas robili głupie żarty i zaczepiali przypadkowych przechodniów.
- Może pogramy w wyzwania? - Zaproponował Cameron, na co wszyscy zgodzili się. - A więc zacznijmy od najstarszego, czyli od ciebie, Shawn.
- Co mam robić?
- Z tego co wiem to mieszka tutaj taka jedna baba, która jest strasznie zrzędliwa i w ogóle wszystkim truje dupę. Masz się rozebrać do samych bokserek i zaśpiewać jej jakąś piosenkę i wyznać miłość.
- Łatwizna - Odrzekł Shawn i zaczął się rozbierać, aż w końcu został w samych bokserkach. Przeszedł przez ogrodzenie i zaczął śpiewać piosenkę Are you with me. Wszyscy zaczęliśmy się niekontrolowanie śmiać  To nawet nie był śpiew. Przypominało raczej odgłosy krowy i kaczki odbywających stosunek. Nagle z domu wyszła jasno włosa dziewczyna w bordowym satynowym szlafroku. Shaw "śpiewał" dalej nie zwracając uwagi na to, że wściekła blondynka zmierza w jego stronę.
- Czy możesz zakończyć, jakże ten piękny występ?! - Zapytała wkurzona.
- Posłuchaj mnie, Penelopa! - Uklęknął na jedno kolano i chwycił jej dłoń - Zostaniesz moją sprzątaczką? - Zapytał, a dziewczyna uderzyła go w policzek.
- Wypad stąd, bo zadzwonię na policję! - Krzyknęła i popchnęła Shawn'a przez co się wywalił. Dziewczyna podeszła do bramy i otworzyła ją, czekając aż ten się podniesie. Cameron podbiegł do brata i pomógł mu wstać, następnie wyprowadził z posesji blondynki.
- Wykonałem swoje zadania, więc teraz ty mój braciszku - Powiedział i poklepał go po ramieniu. - Idź do sklepu i krzycz jak małe dziecko "mamo"
Cameron nic nie powiedział tylko ruszył do sklepu. My podążyliśmy za nim i przyglądaliśmy się całej sytuacji, która była prze komiczna. Chłopak z lokami położył się na zimnej podłodze i zaczął krzyczeć, wymachując przy tym nogami i rękami. W końcu przyszedł ochroniarz i wywalił chłopaka ze sklepu.
- Jai, twoja kolej - Zadeklarował Cameron z chytrym uśmieszkiem - Idź do tamtych ludzi - Wskazał grupkę osób na ławce - I udawaj psa.
- Zgoda.
Brooks podszedł do nich i zaczął chodzić na czworaka. Warczał na nich, szczekał. Śmialiśmy się strasznie głośno. Kiedy grupka ludzi poszła, Jai zaczął gonić przechodniów. Po pewnym czasie ktoś wezwał policję, więc musieliśmy uciekać. Wkrótce potem wszyscy pożegnaliśmy się i zostałam tylko ja i Brooks.
- Przenocuj dziś u mnie - Zaproponował.
- Nie wiem czy moja mama się zgodzi. W końcu jutro szkoła.
- Przecież jesteś pełnoletnia i najwyżej podjedziemy po twoje książki rano.
- No dobrze - Zgodziłam się.
Niedługo potem byliśmy już pod drzwiami domu Jai'a. Przekręcił kluczyk w zamku i wpuścił mnie pierwszą do środka.
- Idę do pokoju - Oznajmiłam i weszłam po schodach na górne piętro.
Nagle ze swojego pokoju wyszedł Beau.
- O! Hej Melanie - Przywitał się.
- Cześć Beau - Odrzekłam.
- Dobrze, że Cię widzę, bo mam do ciebie takie jedno pytanie.
- Jakie? - Spytałam krzyżując ręce na piersiach.
- Czy Sophie jest wolna? - Zapytał drapiąc się nerwowo po karku.
- Z tego co wiem to ona nie ma chłopaka. To znaczy dzisiaj miała się wybrać na randkę z Mattem. A tak po za tym to ona ci się podoba?
- Ehh... Tak ona mi się podoba - Potwierdził, a na moją twarz wpełzł uśmiech.
- To wspaniale! Shippuje was.
- Dzięki - Powiedział i przytulił się do mnie.
W końcu weszłam do pokoju mojego chłopaka. Usiadłam na łóżku i wyczekiwałam najmłodszego Brooks'a. Wkrótce pojawił się ze szklanką obiecanej mi wody. Podał mi ją na co podziękowałam mu.
Upiłam łyk i położyłam szklankę na stoliku nocnym. Niespodziewanie Jai złapał mnie za talię i przyciągnął do siebie przez co wylądowałam na jego brzuchu.
- Jai, zostaw mnie. Idę wziąć prysznic. - Oznajmiłam i zeszłam z łóżka, a następnie podeszłam do komody, i wyciągnęłam z niej za dużą na mnie koszulkę Jai'a. Ruszyłam do łazienki i położyłam koszulkę na sedesie. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic, odkręcając przy okazji letnią wodę. Dokładnie namydliłam się, a potem spłukałam z siebie pianę. Wyszłam z kabiny i wytarłam się ręcznikiem, a następnie ubrałam się. Chwyciłam mleczko do demakijażu, które kiedyś dała mi Gina , gdy tutaj nocowałam. Zmyłam makijaż i wyszłam z łazienki, trzymając w rękach moje ubrania. Położyłam je na komodzie i następnie zajęłam miejsce obok mojego chłopaka na łóżku. Przytuliłam się do niego i wsłuchiwałam się w jego bicie serca, jednak nie trwało to długo ponieważ chłopak wstał z łóżka, i zabrał świeże rzeczy, po czym skierował się do łazienki. Sięgnęłam po telefon, który leżał na szafce nocnej. Odblokowałam go i zobaczyłam wiele wiadomości oraz nieodebranych połączeń od mamy, taty oraz Sophie.

Sophie ♥:
Cześć! Musimy obgadać moją imprezę urodzinową! Miałaś mi pomóc, pamiętasz?

Sophie ♥:
Jesteś tam?

Sophie ♥:
Czy ja ci w czymś przeszkadzam? .-.

Mama: 
Gdzie jesteś? Martwimy się

Tata:
Gdzie ty się podziewasz?! Daj znak życia!

Tata:
Jeśli jesteś z tym chłopakiem to przysięgam, że jak wrócisz dostaniesz szlaban na komputer, iPad'a i zabierzemy ci telefon!

Mama:
Daj znak życia

Tata:
Odbierz ten telefon!

Weszłam w kontakty i wybrałam numer mamy. Odebrała od razu, tak jakby cały czas pilnowała telefonu i wyczekiwała znaku życia ode mnie.

- Gdzie ty jesteś?! Jesteś cała?! - Zaczęła nerwowo pytać rodzicielka.
- Mamo, wszystko ze mną w porządku. Przepraszam, że nie odbierałam, ale telefon miałam wyciszony. Śpię dzisiaj u Jai'a więc nie martwcie się o mnie. Kocham was! - Powiedziałam i szybko rozłączyłam się. Akurat w tej samej chwili wyszedł z łazienki Jai w samych bokserkach.
- Gadałaś z rodzicami?
- Ta... - Odpowiedziałam bez uczuć.
- Stało się coś? - Spytał i położył się obok mnie na łóżku.
- Rodzice kategorycznie zabraniają mi się z tobą widywać. Mówią, że masz na mnie zły wpływ, ale nie słucham ich. Jesteśmy już razem 3 lata, a oni dalej mi powtarzają, żebym z tobą zerwała. Dla nich idealny chłopak, to pochodzący z zamożnej i szanowanej rodziny synek, który wygląda jak typowa cipa i w ogóle zachowuje się tak. - Powiedziałam z oburzeniem.
- Nikt nas nie rozdzieli. Nie bój się - Odrzekł i przybliżył się do mnie, a następnie złożył delikatny pocałunek na moich ustach - Przysięgam. - Dodał i podparł się ręką, aby znaleźć się nade mną.
Skorzy do przysięgi, często pierwsi nas zdradzają.
Zaczął składać pocałunki na mojej żuchwie, a następnie zaczął schodzić coraz niżej. Całował moje odsłonięte obojczyki zostawiając mokre ślady. Jedną ręką podtrzymywał się, natomiast drugą gładził moje udo. Po chwili zaczął ściągać ze mnie koszulkę, jednak powstrzymałam go przed tym.
- Jai, nie mam na to ochoty - Oznajmiłam, a chłopak westchnął i opadł całym swoim ciałem na łóżko. - Jesteś zły?
- Nie, nie jestem. - Odparł natychmiastowo.
Wywróciłam oczami, ponieważ szanowny pan Brooks będzie strzelał teraz fochy. Zresztą jak zwykle, kiedy nie dostaje tego czego chce. Chwyciłam telefon i nastawiłam budzik na 7:00. Po tym odłożyłam telefon i zaczęłam próby zaśnięcia. Niespodziewanie Brooks złapał mnie w talli i przysunął do siebie. Pocałował w policzek i przytulił.

~*~
Promienie słoneczne, które wdarły się przez okno, zbudziły mnie z pięknego snu. Wzięłam telefon z szafki nocnej i spojrzałam na wyświetlacz, gdzie widniała godzina 6:56. Odstawiłam telefon na miejsce i spojrzałam w stronę Brooks'a, który spokojnie spał. Włosy miał na wszystkie strony co wyglądało bosko. Przybliżyłam się do niego i położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Czasami zastanawiałam się czemu akurat Jai Brooks, najbardziej pożądany chłopak liceum, wybrał mnie. Nie ma we mnie nic wyjątkowego. Zwykłe blond włosy sięgające do piersi. Niebieskie oczy, które nie miały pięknego odcienie niczym ocean lub niebo. Nie mam także jakieś wspaniałej figury, więc nie wiem czemu taka wspaniała i przystojna osoba zwróciła na mnie uwagę i zabiegała się o chodzenie ze mną. 
Zlękłam się kiedy zostałam pogładzona po plecach. Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam na twarz Jai'a, która była uśmiechnięta.
- Nie chciałem Cię przestraszyć.
- Nic nie szkodzi - Odpowiedziałam i złożyłam pocałunek na jego ustach. Wyłączyłam telefon, który powiadamiał, iż jest już godzina 7:00. Podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam zaspane oczy.
Brooks wstał i wyszedł z pokoju. Natomiast ja ruszyłam do łazienki. Uczesałam się i skierowałam się w stronę kuchni, aby zjeść jakieś śniadanie. W kuchni był Luke, Jai oraz pani Gina. Beau zapewne jak to rano ma w zwyczaju, wyszedł. 
- Melanie? Nocowałaś tutaj? - Zapytała zdziwiona pani Brooks.
- Tak, mam nadzieję, że to żaden problem.
- Oczywiście, że nie! Pamiętaj, że zawsze jesteś u nas mile widziana i pamiętaj, że masz się czuć tu jak u siebie. - Przypomniała i położyła kanapki z pomidorem na blat. - A teraz muszę iść do pracy - Dodała i pocałowała swoich synów w policzek. 
Chwyciłam jedną kanapkę i włożyłam ją do ust. Kiedy pochłonęłam całą pobiegłam na górę i ubrałam się. Zeszłam na dół i usiadłam na stołku barowym. 
- Jai, możesz się iść ubrać i zabrać mnie do tego domu? - Spytałam zniecierpliwiona patrząc na chłopaka, który był zajęty przeglądaniem czegoś w telefonie. - Jai!
- Zaraz kurwa! - Krzyknął.
- Jest 7:15. Muszę się jeszcze umalować, uczesać, przebrać i spakować!
- Melanie, ja cię zawiozę - Oznajmił Luke, który był już ubrany i skończył swój posiłek.
- Dzięki Luke - Odpowiedziałam i ruszyłam za starszym bliźniakiem, który kierował się do wyjścia.
Wsiadłam do czarnego sportowego samochodu i czekałam, aż Brooks odpali silnik. Gdy to zrobił, z piskiem opon odjechaliśmy spod jego domu. 
- Pokłóciliście się? - Spytał po dłuższej ciszy Luke.
- Nie, rano był normalny, ale jak zeszłam do kuchni to już taki nie był.
- Przejdzie mu, zobaczysz.
Wkrótce dojechaliśmy do mojego domu. Wyszłam z auta i wyciągnęłam klucze, aby otworzyć drzwi, ponieważ rodzice o tej porze powinni być w pracy. Jednak nie mogłam otworzyć, bo zamek stawiał opór. W końcu chwyciłam za klamkę i drzwi okazały się być otwarte. Zamknęłam je i nagle przede mną pojawiła się matka. 
- Ymm... Cześć?
- Gdzie byłaś?! - Zapytała stanowczym głosem, chcąc wyjść na twardą.
- U chłopaka. Mówiłam przez telefon, przecież. - Odrzekłam i pobiegłam na górę. 
Będąc już w swoim pokoju wyciągnęłam z szafy świeże ubrania oraz bieliznę. Ściągnęłam te co miałam na sobie i założyłam te nowe. Skierowałam się do łazienki i szybko zrobiłam makijaż. Spakowałam książki do torby i zbiegłam na dół. Krzyknęłam "pa" na do widzenia i ruszyłam do auta Brooks'a. Od razu odjechaliśmy z pod mojego domu i w krótkim czasie dotarliśmy do szkoły. Pocałowałam Luke'a w policzek i ruszyłam do znienawidzonego przez większość populacji budynku. Udałam się pod salę, w której zaczynam lekcję i usiadłam na zimnej podłodze. Wyciągnęłam telefon i odblokowałam go. W tej samej chwili dostałam SMS'a.

Jaiuś ♥♥♥♥♥:
Nie przyjdę dziś do szkoły.

Nie zdążyłam odpisać, ponieważ przysiadła się do mnie znana mi brunetka.
- Cześć Mel - Mruknęła cicho i przytuliła mnie Sophie.
- Cześć, stało się coś?
- Chodzi o tą randkę.
- Nie poszła po twojej myśli?
- Ten sukinsyn pocałował mnie wczoraj na tej randce, a dziś zobaczyłam jak wymienia ślinę z Susan. - Załkała i wytarła łzy chusteczką. 
- Co?! Jak on tak mógł! Musimy się na nim zemścić za to jak Cię potraktował! 
- Ale ja nie mam pojęcia jak.
- Na początku chodźmy do toalety i popraw makijaż, bo jesteś cała rozmazana. Na lekcji coś wykombinujemy - Zapewniłam i pomogłam wstać przyjaciółce. - Popamięta nas...

Od Autorki

Rozdział nie sprawdzony! Za wszystkie błędy przepraszam!
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale nie miałam weny :( Następny rozdział postaram się dodać wcześniej i postaram się, także aby był ciekawszy. 
A więc podoba wam się pijany Shawn lub Cameron? W następnym będzie akcja!

Do następnego!







1 komentarz:

Szablon by
InginiaXoXo